Nie kryję, nie jestem fanką thillerów i kryminałów. Mimo to lubię od czasu do czasu oderwać się od ukochanej fantastyki i zatopić się w czymś odmiennym. Tak się składa, że w książkach tego typu odrzuca mnie pewna kwestia. Nie treść. Nie krwawe sceny, brutalność czy tajemnicze zagadki, a… okładki. Bardzo rzadko się zdarza, że kryminał/thiller ma ładną szatę graficzną. Znaczna większość tego gatunku ilustruje twarze/sylwetki ściągnięte ze zdjęć stockowych. Ubolewam nad tym. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, że liczy się treść, ale moje oczy ściśle współpracujące z rozumem sprawiają, że omijam takie egzemplarze szerokim łukiem i w księgarniach rzucam się na nieco gustowniejsze okładki. Jeśli są tłoczone i złocone to tym bardziej atakuję je niczym sroka nie zwracając uwagi na zawartość portfela! Tak, to nieco niepokojące. Nie, nie zamierzam tego okiełznać.
Ostatnio w moje ręce trafił thiller polskiej autorki pod tytułem “Bliżej, niż myślisz”. Dzięki interesującemu opisowi postanowiłam dać jej szansę.
Ewa Przydryga
Urodziła się i mieszka w Poznaniu. Jest absolwentką filologii angielskiej, pracuje jako nauczycielka i tłumacz języka angielskiego. Jej pasją są podróże po najodleglejszych zakamarkach Francji; i w jedną z nich, biegnącą przez tamtejsze metropolie, zapomniane wioski, a wreszcie świat wyobraźni, zabiera czytelników swojej książki. Zadebiutowała powieścią “Motyle i ćmy”.
Bliżej, niż myślisz
Książka wydana została przez wydawnictwo Muza. Jej premiera odbyła się 20 maja 2020 roku. Liczy 320 stron. Zalicza się ona do gatunku thiller/kryminał. Przydryga opisuje historię młodej kobiety, właścicielki małego pensjonatu mieszczącego się w Gdyni. Pewnego wieczoru jest świadkiem morderstwa, jednak policja nie do końca wierzy w jej zeznania. Brak jakichkolwiek śladów, nagrań z monitoringu, a także choroba Werner sprawiają, że kobieta nie brzmi wiarygodnie. Kobieta nie zamierza odpuścić i wszczyna własne, dość ryzykowne śledztwo, które doprowadza ją do szokującej prawdy.
Pierwsze wrażenie
Kiedy otrzymałam “Bliżej, niż myślisz” byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Nieciekawa okładka od razu mnie zniechęciła. Jednak opis umieszczony na tylnej okładce mnie intrygował. Przeczytałam prolog i wiedziałam, że muszę przeczytać tą książkę. Intrygowała mnie postać Niki, jej udręczona tragiczną przeszłością dusza.
Język autorki jest bardzo zaawansowany. Sposób w jaki obrazuje postacie, miejsca, a przede wszystkim wewnętrzne rozterki, myśli i emocje głównej bohaterki jest po prostu godny podziwu. Nie ukrywam, że zazdroszczę tego daru i cicho liczę, że kiedyś dorównam jej talentowi.
Książka nie jest według mnie lekką lekturą. Czytając ją potrzebowałam jak najwięcej ciszy i skupienia by móc rozumieć tekst i dziejące się w niej wydarzenia. Nie mogłam usposobić się z Niką Werner. Zraniona (zdaje się, że na wszelkie możliwe sposoby) przez los kobieta trwa w swoim wewnętrznym okaleczeniu i usiłuje żyć dalej. Powracające wizje przeszłości, tzw. flashbacki i alkoholizm nieustannie stają jej na przeszkodzie. Nie znam takich przypadków osobiście, jestem osobą szczęśliwą, wolną od jakichkolwiek traum z przeszłości, a zatem codzienność głównej bohaterki była dla mnie totalną nowością. Musiałam poświęcić jej maksimum skupienia by ją zrozumieć i wejść w jej świat.
Nie do końca thiller
Przydryga świetnie obrazowała wątki psychologiczne, którymi wprowadza czytelnika do psychiki bohaterki. Jednak iście dramatyczne opisy sprawiły, że zabrakło mi czegoś w tej książce. Wertując strony bardziej skupiałam się na zrozumieniu i współczuciu kobiecie, niż na budowaniu napięcia odnośnie śledztwa. Emocje, które powinny towarzyszyć temu gatunkowi od pierwszej strony pojawiły się dopiero pod koniec lektury. Te popchnęły mnie prędko ku końcowi. I już. Zagadka rozwiązana. Choć finisz sam w sobie był zaskakujący i satysfakcjonujący czułam niedosyt. Oczekuję nieco więcej targających mną emocji od thillerów.
Zdaje mi się, że potencjał książki nie został w pełni wykorzystany. Chciałam dogłębnie poznać całą historię bohaterki i odniosłam wrażenie, że jest w niej sporo niedopowiedzeń. Nie mniej jednak nie należy brać tego do siebie. Zdaje się, że to mój syndrom nienasyconego czytelnika. Ostatnio ubolewam nad każdą książką, że kończy się zbyt szybko. Trudno jest mi rozstawać się z bohaterami, których polubiłam i w których problemy zdążyłam się zaangażować. Wciąż chcę więcej i więcej.
Polecam egzemplarz fanom thillerów i kryminałów. Książka jest godna uwagi, jednak jest to raczej mieszanka dramatu i obyczajówki z kryminałem. Ponadto uważam, że to książka na jeden raz. Przeczytać i podać dalej. Nie sądzę, by ponowne zagłębianie się w treść “Bliżej, niż myślisz” miało sens.