Kuchnia to miejsce w którym potrafię i lubię (!) spędzać długie godziny, dlatego chętnie podejmuję się recenzowania książek z tej dziedziny. Na początku trafił do mnie sam tytuł, ponieważ czytanie składu mam już opanowane do perfekcji. Zazwyczaj wybieram znane mi marki, których składników jestem pewna, natomiast w innych wypadkach zaznajamiam się z nim i wybieram ten najlepszy. Książka „Czytaj skład. Gotuj z głową” ma na końcu spis tego co powinno znaleźć się w danej grupie żywnościowej, a czego raczej tam być nie powinno, a niestety często jest. Przyznaję, że kieruję się prostą zasadą – żadnego „E” w składzie, a tymczasem nie każde „E” jest złe, jak na przykład niegroźne E330, czyli kwas cytrynowy. Bardzo praktycznie jest mieć taką gotową ściągę pod ręką.
Co cenię w książce kucharskiej, w tym „Czytaj skład. Gotuj z głową”
- za prostotę – nie każde danie będzie złożone z trzystu składników, dodatkowo z wyższej półki lub bardzo trudno dostępnych
- za tasiemkę, którą można zaznaczyć wybraną stronę – nie zliczę ile razy podczas przekładania książki zdarzyło mi się ją zamknąć i szukać ponownie przepisu
- ładne zdjęcia, przyjemna dla oka szata graficzna, cenne uwagi zaraz przy poszczególnych przepisach
- cenne wskazówki tipy i porady.
Co jest wyjątkowego w „Czytaj skład. Gotuj z głową”? Wbrew pozorom nie jest to typ książki kucharskiej dla początkujących. Uważam, że należy mieć w sobie przynajmniej zaawansowanego kucharza, by móc się w niej odnaleźć i wyciągnąć najwięcej jak się da.
Testując jakiś przepis, za pierwszym razem (przynajmniej zazwyczaj ;)) staram się dobierać idealnie proporcje. I tak jak w przypadku niektórych dań – na przykład ciasta kruchego czy bezy – należy trzymać się ich dosyć sztywno, tak cała reszta powinna zależeć od nas i naszych preferencji. „Czytaj skład. Gotuj z głową” nie jest typowym przykładem książki kucharskiej. Jest książką która pobudza kreatywność i w rezultacie zainspirowani zaczynamy tworzyć własne dania.
Nie znajdziesz tu około stu pięćdziesięciu przepisów, lecz tysiące, a to jak ją wykorzystasz zależy tylko od ciebie. Po raz pierwszy spotykam się z tak intuicyjnie poprowadzoną książką o gotowaniu. Po przejrzeniu jej po raz pierwszy, wiedziałam że się zaprzyjaźnimy i w związku z tym na dzień dobry zaznaczyłam dwanaście stron. Podsuwane pomysły, dodatki, kombinacje pobudzały moją pasję, co spowodowało ze oprócz propozycji pań Jagody Fabickiaj i Katarzyny Rady mam jeszcze mnóstwo własnych. A to o to chodzi w kuchni! Zabawę, testowanie, próbowanie, łączenie, dodawanie, polepszanie.
Poniżej wrzucam dwa przetestowane przeze mnie przepisy. Oba trafione i równie pyszne 🙂
Burgery z buraków i kaszy jaglanej
składniki:
- 2 duże ugotowane lub upieczone buraki
- woreczek (100g) kaszy jaglanej
- 1/2 szklanki pestek słonecznika
- 1/2 szklanki oleju lub oliwy
- 2 jajka
- 1/2 szklanki ziaren sezamu
- 2 ząbki czosnku
- kumin, kozieradka, kolendra
- sól i pieprz
Kaszę jaglaną ugotuj według instrukcji na opakowaniu i przestudź. Buraki zetrzyj na tarce o grubych oczkach, dokładnie wymieszaj z kaszą jaglaną, uprażonymi pestkami słonecznika i ziarnami sezamu, olejem lub oliwą, jajkami oraz roztartym czosnkiem i przyprawami. Uformuj z masy burgery i ułóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 45 minut w temperaturze 180 st C.
U mnie gotowe kotlety ułożyłam na domowych bułeczkach drożdżowych z sezamem i czarnuszką. Podałam je z sałatą, plasterkiem żółtego sera, czerwoną cebulą i ogórkami korniszonami. Wyszły idealne, bardzo soczyste i zdrowe. Wspomnę, że dzień w którym je robiłam był bardzo pochmurny, a słońce wyszło jedynie na pięć minut, podświetlając efektownie burgera. Czy to nie jest znak? 😀
Lasagne szpinakowa
składniki:
- ok 300 g płatków lasagne
- 2 opakowania (800g) mrożonego szpinaku w liściach lub świeżego
- 2 opakowania (200g) sera blue
- 1/2 szklanki mleka
- 4 ząbki czosnku
- 2 łyżki oliwy
- beszamel
Podsmaż na oliwie drobno posiekany czosnek. Dołóż szpinak (mrożony rozpuść wcześniej na patelni o nieprzywierającej powłoce). Smaż, aż zmięknie (mrożony potrzebuje trochę więcej czasu). Dodaj mleko i ser. Podgrzewaj, aż ser się roztopi. Układaj płaty makaronu, sos, płaty makaronu itd. Wierzch polej beszamelem. Piecz około godziny w tempetarurze 180 st C.
Lasagne było kolejnym strzałem w dziesiątkę. Bardzo smaczne, wyraziste, sycące. Czuję, że odkryję w tej książce kucharskiej jeszcze wiele skarbów 😉
Tą wyjątkową pozycję do kucharskiej przygody możecie znaleźć tutaj: wydawnictwo publicat