Czy wiesz, że istnieją kosmetyki antysmogowe przeznaczone dla mieszkańców miast? Zapraszam na recenzję kosmetyków Polli Organics Skin Care.
Życie w mieście jest fajną sprawą. Wygoda, dostęp do sklepów, wszelakich dóbr i rozrywek, a przede wszystkim nieustanny kontakt z ludźmi to jedne z wielu zalet, które sprawiły, że postanowiłam zapuścić tutaj swoje korzenie. Miasto niestety ma też swoje wady. Ograniczony kontakt z naturą, mniej prywatności, ciszy i spokoju. Trudno tutaj ujrzeć rozgwieżdżone niebo, bo latarnie miejskie biją swoim blaskiem w okna. Rankiem nie tyle słychać śpiew ptaków co szum przejeżdżających aut albo trajkoczących przechodniów. W powietrzu wisi smog, który szkodzi nie tylko naszym płucom ale i skórze…
Na wszystko jest jednak sposób. By obserwować gwiazdy wybieram się na romantyczne, pełne magii nocne spacery. By usłyszeć ptasi koncert wyjeżdżam do babci na wieś. Natomiast kiedy chcę uchronić swoją skórę przed smogiem, stosuję kosmetyki antysmogowe.
Mieszkam co prawda w niewielkim miasteczku, ale nawet tutaj zanieczyszczone powietrze daje się we znaki. Początkowo byłam rozbawiona samą ideą marki Polli. Jednak kiedy przeanalizowałam sprawę zrozumiałam, że faktycznie stan mojej cery pogorszył się od jakichś pięciu lat, czyli dokładnie tyle, ile mieszkam w mieście. Zapchane pory i liczne przebarwienia zaczęły występować u mnie coraz bardziej.
Polli Organics Skin Care
Polli Cosmetics Skin Care to pierwsza marka produkująca kosmetyki antysmogowe jaka pojawiła się w mojej toaletce. Kreatorka marki – Natalia Kokina dba, by produkty jej autorstwa były dostosowane przede wszystkim do mieszkanek miast. Kosmetyki pozbawione są wypełniaczy, barwników, sztucznych aromatów, olejów mineralnych, parabenów i silikonów. Dostosowane są do panującego klimatu. Działają łagodząco i nawilżająco, tworząc skuteczną barierę ochronną.
Delikatna pianka oczyszczająca do twarzy
– Polli Organic Skin Care –
Pianka sprawdza się dokładnie tak, jak powinna. Delikatnie myje muskając naskórek maleńkimi bąbelkami. Kosmetyk pozostawia twarz delikatnie nawilżoną i odświeżoną. Produkt jest wydajny, nawet bardzo. Zapakowany w specjalny pojemnik z dozownikiem. Ma przyjemny, choć apteczny zapach, który szybko się ulatnia. Pianka łagodzi wszelkie stany zapalne, zmiany trądzikowe, koi i delikatnie poprawia koloryt skóry. Usuwa zanieczyszczenia w bardzo łagodny sposób. Nie powoduje przesuszania, czy nieprzyjemnego ściągania skóry. Jej składniki w 99% są pochodzenia naturalnego. Bezpieczny i skuteczny kosmetyk.
Delikatnie nawilżający krem do twarzy
– Polli Organics Skin Care –
Krem jest dla mnie dużym odkryciem. Jego konsystencja jest zadziwiająca. Przypomina nie tyle krem co serum. Jest dość rzadki i ma charakterystyczny żółty odcień. Pierwsze skojarzenie z jego wyglądem to deser z dzieciństwa, który często przygotowywała mi babcia – kogel-mogel. Niestety to z pewnością nie ów smakołyk. Pachnie aptecznie, lekko ziołowo, niekoniecznie przyjemnie. Mój nos go nie polubił. Kosmetyk nałożony na twarz wchłania się ekspresowo, dosłownie! A wraz z jego wnikaniem w naskórek zapach się ulatnia. Jestem więc w stanie go zaakceptować. Zapakowany został w wygody i wydajny pojemnik. Zawiera dozownik, który odmierza idealną ilość specyfiku, wystarczającą na pokrycie całej twarzy. Kosmetyk stanowi idealną bazę pod makijaż. Nigdy wcześniej nie miałam kremu, ani nawet bazy, które by tak świetnie współgrały z makijażem. Krem pozostawia swego rodzaju filtr, ale w żadnym wypadku nie jest to tłusta, czy wyraźnie odczuwalna powłoka. Produkt jest bardzo wygody w użytkowaniu i spełnia swoją rolę.
Z czystym sumieniem mogę polecić kosmetyki marki Polli Organics Skin Care. Przystępując do ich testowania byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Nie pasowała mi konsystencja i kolor kremu, a także zapach obydwu produktów. Już na samym starcie założyłam, że się nie polubimy, a jednak! Wystarczył tydzień regularnego stosowania, by okryć ich cenne właściwości. Stan mojej cery widocznie się poprawił. Nie ukrywam, że moja twarz nadal ma skłonności do przebarwień i zapychania porów, jednak występuje to w zdecydowanie mniejszym stopniu niż dotychczas.