Historia czterech kropek to nic innego jak historia zawarcia paktu przez cztery wiedźmy. Historia o tym, jak narodziła się przyjaźń.
Przyjaźń – czy istnieje na prawdę?
Przyjaźń w czasach nastoletnich stała się dla mnie wytworem wyobraźni, abstrakcją, pretekstem wymyślonym przez toksycznych ludzi, by móc więcej oczekiwać od innych, by uzależniać ich od siebie. Wierzyłam w miłość. Jednak poprzez zawody, jakie niegdyś wyrządzili mi ludzie uważający się za moich przyjaciół uznałam, że przyjaźń nie ma w moim świecie racji bytu. Potem szłam przez życie zaślepiona wpojonymi przeze mnie samą racjami. Ale jak to często w moim życiu bywa – myliłam się.
Od zawsze kreując wizję przyjaciółki sądziłam, że to nikt inny jak bratnia dusza, ktoś totalnie podobny do mnie, równie dziwny, równie mroczny, równie wyobcowany jak ja i kto nareszcie załapie moje pokraczne, nieco czarne poczucie humoru. Sporo lat mi zajęło dojście do tego, iż moje domysły są guzik warte. Ale jak to mawiają: lepiej późno niż wcale, prawda?
Odzyskanie wiary w przyjaźń zawdzięczam Majce. Będąc w ciąży i “cierpiąc” na nadmiar wolnego czasu dałam się wplątać w facebook’owe mamusiowe grupy. Chcąc uczyć się macierzyństwa zaczęłam nawiązywać kontakty z doświadczonymi w tych sprawach kobietami. Wiecie co się dzieje na grupach, gdzie siedzi kilka-kilkadziesiąt tysięcy babek kipiących hormonami? Chaos. Z początku było zabawnie. Przesiedziałam kilka dni z popcornem u boku czytając matczyne gównoburze, gdzie członkinie jak niepoważne bluzgały w komentarzach bijąc się o miano matki idealnej. Jednak wszystko ma swoje granice. Doszło do sytuacji, gdy miarka się przebrała. Gdy poziom kultury zaczął sięgać dna, postanowiłam zawęzić grono “znawczyń”. Wrzuciłam ogłoszenie i otworzyłam prywatą konferencję. Było dość tłoczno, ponad trzydziestka ciężarnych, ale całkiem szybko różnice poglądowe wywołały czystki. Od tamtej pory minęło ponad 2,5 roku, a ja nadal utrzymuję kontakt z trzema mamusiami. Pozostały najsilniejsze, najbardziej zwariowane i… tak bardzo odmienne.
Luiza
To matka trójki dzieci, piękna i szczupła, że aż zazdrość mnie boli! Słowiańska dusza, kochająca naturę, leśny dziad. Kreatywna, uzdolniona, zakochana w książkach, głównie kryminałach. Bezgranicznie kochająca, niezniszczalna, wychillowana. Bardzo rodzinna, mająca obsesję na punkcie pielęgnacji włosów, lubiąca tworzyć domowe kosmetyki, wymyślać kreatywne zabawy z dziećmi, skłonna do szaleństw.
Zuza
Piękna, niezwykle kreatywna mama dwójki chłopców, mieszczuch, uzależniona od podróżowania, makaronowych potraw, słodkości, MC Donalda, zakupów i… narzekania. Niespełniona, kapryśna i humorzasta. Na pozór wydaje się być wesoła, skromna, poukładana i opanowana. Cicha woda brzegi rwie. Pięknie szyje, ma skłonności pedantyczne i manię zbieractwa. Chodząca bomba sprzeczności. Zawsze absolutnie szczera.
Justyna
Roztrzepaniec nie z tej ziemi. Matka czwórki dzieci, potrafi robić pierdyliard rzeczy na raz i zawsze znajdzie dla mnie czas. Szalona do granic możliwości, rodzinna, niepotrzebnie przejmująca się opinią innych, waleczna, cebulomaniaczka, skrywająca swoje prawdziwe piękno. Bardzo bardzo silna osobowość. Altruistka lubiąca wyzwania, pracę w ogrodzie. Towarzyska, bezpośrednia. Zawsze zaradna, wychodzi cało z każdej opresji, wielozadaniowa, ambitna i… szybko się złości.
Na początku prowadziłyśmy niezobowiązujące babskie pogaduszki na temat ciąży i macierzyństwa. Z czasem zaczęłyśmy poznawać się coraz bardziej. Wprowadzałyśmy siebie do swoich codzienności. Zaczęłyśmy dzielić się swoimi problemami, razem przechodziłyśmy przez kryzysowe sytuacje. Owe sprzymierzone wiedźmy wiedzą o mnie wiele. Więcej niż ktokolwiek inny. Niż moja mama, mąż, a nawet i ja sama. Na dodatek często mnie irytują, niezwykle często! I nie ukrywam też, że miewam nie raz i nie dwa ochotę by zrobić im krzywdę. Ale pomimo wielu sprzecznych idei… są.
Zawsze są.
Na dobre i na złe. Mam absolutną pewność, że zawsze znajdą dla mnie czas, wesprą nawet w tych najbardziej niedorzecznych pomysłach. Są niezawodne i niejednokrotnie udowodniłyśmy, że potrafimy przetrwać kryzysy i dzielące nas kilometry. Bez względu na to, co by się nie działo zawsze wracamy do siebie niczym bumerang. Bo jest nam bez siebie ciężko, nudo, szaro. Bo musimy być razem. Zjawisko to nazwałam wzajemnym, przyjacielskim uzależnieniem.
Połączyły nas listopadowo-grudniowe krasnalki z rocznika 2017. W ten oto sposób Majka zyskała cudownych i wyjątkowych rówieśników. A ja wiarę w ludzi oraz 3 wspaniałe przyjaciółki. Czy to nie wspaniałe?
Przyjaźń istnieje, zapewniam.
Ty siostrę masz we mnie aż po kres. Wśród krętych dróg nie zgubimy się. Bądź pewna, że nie zawiodę cię.