Kocham Majkę do szaleństwa, od stópek aż po kosmyczki jej karmelowych włosów. Kocham jej wygląd, jej głos, jej pomysły, jej diabelski charakterek, ale jest pewna rzecz, która szczególnie mi imponuje i sprawia, że mięknie mi serce. Jej miłość i szacunek do zwierząt.

Dzieci i ich szacunek do zwierząt

Z własnych doświadczeń i obserwacji wnioskowałam, że dzieci nie potrafią być delikatne wobec zwierząt. Po prostu nigdy wcześniej nie znałam malucha, który potrafił odpowiednio obchodzić się z futrzakami. To naturalne, że dzieci są niecierpliwe, nie mają odpowiedniego wyczucia w rączkach i mają w zwyczaju ściskać zwierzaki, klepać zamiast głaskać, trafiać małymi paluszkami w oczy, uszy. Maja była inna. Od maleńkości cechowała ją swego rodzaju ostrożność. Zarówno do spróbowania pierwszej łyżeczki, zrobienia samodzielnego kroczku, czy też pierwszego kontaktu ze zwierzętami, podchodziła ze szczególną powściągliwością.

Z początku miałam obawy, że moja córka przejęła ode mnie strach przed światem i ludźmi, jaki krępował mnie przez całe dzieciństwo, ale to nie to. Maja nie jest lękliwa czy też nieufna, lecz ma skłonność do obserwacji, chęci poznania danej rzeczy nim zdecyduje się bezpośredni kontakt. To dla mnie – matki, duże ułatwienie. Jej ostrożność sprawia, że (póki co) nie ma skłonności do ekstremalnych zabaw i wariacji, które przyprawiają rodziców o zawał 😄.

Demon i Pusiałka

szacunek do zwierząt

Gdy dowiedziałam się o ciąży byłam rzecz jasna w siódmym niebie, ale za chmurką szczęścia kotłowały się w mojej głowie obawy związane z pupilami. Zastanawiałam się jak będą wyglądać stosunki dziecka z Pusiałką 🐱 – kotką perską oraz Demonem 🐶 – szczeniakiem rasy bokser.

Panna Pusianna to kotek po przejściach. Wędrowała z rąk do rąk, aż trafiła pod nasz dach. Przygarnęliśmy ją gdy miała około dwa lata i potrzebowała czasu by się z nami oswoić. Była wystraszonym dzikuskiem, ale z biegiem czasu się zakumplowałyśmy. Oswoiła się, stała się skłonna do zabaw i pieszczot. Niestety nie zdołaliśmy przekonać jej do dzieci. Na sam ich widok wyciągała pazurki i chowała się po kątach. Być może w przeszłości miała jakieś przykre doświadczenia z małymi człowieczkami, dlatego tak trudno jej było je zaakceptować.

szacunek do zwierząt

Demon zaś miał ledwie trzy miesiące, ale jak na jego rasę przystało był masywnym, dużym szczeniakiem. Miał w sobie niezliczone pokłady energii i uwielbiał skakać z radości. A wraz z podskokami szczęścia smagał nas długim ogonem zostawiając czerwone sińce na nogach i drapał ostrymi jak żyletka pazurkami. Wiedziałam, że to mądry psiak i z pewnością zaakceptuje nowego członka rodziny, ale obawiałam się, że entuzjazmem i posturą będzie stanowić dla Majki zagrożenie.

Demon niestety nie poznał Majki. Opuścił nas pod koniec sierpnia 2017 roku, kiedy byłam w piątym miesiącu ciąży. Dzielnie strzegł mojego brzuszka, w którym rozwijała się mała istotka do czasu, aż rozdzieliła nas choroba… Historię Demona znajdziesz tutaj.

Pierwsza relacja

Została nam zatem Pusiałka i to właśnie ona była pierwszym zwierzątkiem w życiu Majki. Zaskakujące, ale dziś stanowią bardzo zgrany duet. Kotka od początku interesowała się Majką. Przybiegała na każdy jej płacz, czuwała razem ze mną w ciężkie noce. To nie była zazdrość. Raczej określiłabym to ciekawością w połączeniu z troską. Nowa członkini rodziny dorastała na jej oczach i stopniowo ich relacja się pogłębiała. Majka pomogła kotce oswoić się z dziećmi, a Pusia wprowadziła ją w świat zwierząt. Wiem, że wychowywanie dziecka z ich udziałem to wspaniała rzecz, która niesie obustronną korzyść.

Fascynacja zwierzętami

Bez względu na to, z jakim zwierzęciem Majka ma do czynienia jest nim zawsze oczarowana. Kiedy miała 1,5 roku znalazłam na plaży zielonego żuczka. Patrzyła na niego jak zaczarowana. Zdecydowałam się zaryzykować i położyłam go na jej rączce. To był jej pierwszy bezpośredni kontakt z takim owadem. Po minucie zdjęłam z niej robaczka bo stała nieruchomo (myślałam, że być może jest sparaliżowana lękiem, dyskomfortem) no i się zaczęło. Ależ to był płacz! Chociaż nie. To był wrzask! Ku mojemu zdziwieniu Maja nie płakała dlatego, że miała robaczka na rączce, ale dlatego, że go jej zabrałam. Dajesz wiarę?

Póki co nie istnieją dla niej zwierzęta, które są brzydkie, straszne. Ma szacunek do zwierząt każdego gatunku. Kilka dni temu nawet parzyła (na niby rzecz jasna) kawę sobie i Panu Pająkowi, którego znalazła w kącie. Trochę to zabawne, dla niektórych pewnie straszne, ale ja widzę w tym wielki urok. Ma świetny kontakt ze zwierzętami, a zwierzęta chętnie do niej podchodzą. Mamy w pobliżu agroturystykę, z której często korzystamy. Są tam wolno biegające konie, które zawsze chętnie do nas podchodzą i możemy głaskać je do woli. Ja jako dziecko byłam szczerze zafascynowana końmi, ale bałam się ich przez ich wielkość. Majka mimo swej maleńkości bez obaw je głaszcze.

Nowe tradycje

Pierwsza wycieczka Majki do zoo była dla niej wielkim przeżyciem, dzięki którym poznała mnóstwo nowych zwierząt. To była taka frajda, że zwiedzanie zoo stało się nieodłącznym elementem wakacyjnych planów.

Imponuje mi to, że Majka ma to, czego mi było brak. Nie tyle szacunek do zwierząt, co wspaniałe podejście do nich. Uwielbiam jej fascynację nimi, sposób w jaki na nie patrzy, w jaki się z nimi komunikuje. Mimo, że mieszkałam ponad dwadzieścia lat na wsi nigdy nie byłam tak bardzo otwarta na zwierzęta jak moja dwuletnia córka. Szanowałam je i doceniałam, ale byłam bardzo uprzedzona, zdystansowana w kontaktach z nimi. Dziś sprawy mają się zupełnie inaczej. Być może tęsknota za wsią wywołała we mnie zmianę, lecz w głównej mierze to mąż i córka zaszczepili we mnie prawdziwą miłość do zwierząt.

szacunek do zwierząt

1 Comment

  1. Świetny artykuł i piękne zdjęcia. Będę tutaj wpadała częściej <3

Write A Comment